W Normandii miał miejsce największy desant w historii świata – tzw. operacja D-Day w czerwcu 1944. Było to na tyle głośne wydarzenie, że nawet jeśli nie interesujecie się historią, to na pewno nie raz widzieliście – choćby w scenie otwierającej film Szeregowiec Ryan (i nie tylko – filmów z lądowania w Normandii było od liku). Również całe mnóstwo gier komputerowych podgarnęło ten temat, np: Call of Duty, Medal of Honor czy też Company of Heroes. Miejsce stało się wręcz ikoniczne – jeśli można tak nazwać znaną lokację Drugiej Wojny Światowej. W związku z tym, nie będzie niespodzianką, że całe mnóstwo tu najróżniejszych muzeów upamiętniających to wydarzenie, pomników, cmentarzy i innych słynnych miejsc (jak np. plaża Omaha). Jest tego na tyle dużo, że raczej nie da się zwiedzić wszystkiego i trzeba coś wybrać i coś pominąć.

Zwiedzając Normandię poświęciliśmy jeden, pełen dzień na właśnie odkrywanie miejsc związanych z lokacjami z Drugiej Wojny. To starczyło, żeby zobaczyć najciekawsze miejsca. Szczegóły poniżej.

Plan wygląda następująco: od rana do wieczora zdążyliśmy zobaczyć trzy miejsca. Zaczynamy od muzeum D-Day Experience, później obejście amerykańskiego cmentarza wojskowego, a na końcu spacer po słynnej plaży Omaha. Oprócz przerwy na obiad, nic więcej nie udało się wcisnąć.

Muzeum D-Day Experience

Pierwsza ważna rzecz: w Normandii jest bardzo dużo muzeum upamiętniających Drugą Wojnę, w szczególności w kontekście wydarzeń tu na miejscu. To nie jest tak, że jest jakieś jedno, państwowe muzeum, najważniejsze, i różne inne, mniejsze. Otóż prawie każde jedno muzeum jest ogromne i w zasadzie gdzie nie pójdziemy to na pewno spędzimy mnóstwo czasu. Tych muzeów jest na tyle dużo, że niestety trzeba jakieś wybrać. My odwiedziliśmy „D-Day Experience” – z jednego powodu – jest dość nowe i interaktywne, co przydaje się w podróżowaniu z dziećmi. Co konkretnie – o tym za chwilę.

Dokładna lokalizacja: TUTAJ (na północ od wioski Carentan les Marais). Na miejscu mamy ogromny, darmowy parking, który od razu podpowiada ile tu jest turystów. Rezerwacja nie jest konieczna, bilety wstępu można kupić z ulicy. Jest kilka różnych biletów, w zależności co chcemy zobaczyć – samo muzeum, symulator lotu oraz film. To właśnie symulator lotu robi tutaj największą furorę, przez co muzeum stało się znane.

Zaczynamy od muzeum, a to jest podzielone na dwa budynki – główny hangar oraz osobno – centrum dowodzenia spadochroniarzy Niemieckich, którzy w budynku tym bronili się trzy dni przed Amerykanami (tzw. Dead Man’s Corner ). Miejsce całkowicie odrestaurowano i można się po nim przejść i zobaczyć jak to wyglądało w czerwcu 1944r. Mimo, że w Polsce mamy dużo takich muzeów (jak np. Drugiej Wojny w Gdańsku czy też Powstania w Warszawie), to miejsca w Normandii mają nieco inny charakter. Tutaj można zwiedzać wewnątrz oryginalnych budynków, jakie stały w czasie wojny. Do tego ich bajkowa architektura sprawia, że praktycznie czujemy się jak w latach 40-tych.

Duże zaskoczenie – sklep w piwnicy. Na początku myślałem, że mają tu tylko zwykłe suweniry, ale wydzielona, osobna część tego sklepu miała wyraźnie dużo droższe rzeczy, takie jak np nożyk za 700 Euro, albo torba wojskowa za 2000 Euro. Na pytanie dlaczego te tutaj rzeczy są takie drogie, kasjer odpowiedział, że to są oryginały z wojny. I to nie tylko kilka jakiś wybranych eksponatów, ale całe pomieszczenie najróżniejszych przedmiotów liczone w tysiącach sztuk – nieśmiertelniki, łuski po nabojach, hełmy, golarki, książeczki, zapalniczki i wiele innych.

Po obejściu tej części muzeum, był już nasz czas na symulator lotu (przy zakupie biletu dostajemy informacje o której godzinie jest nasz slot). A wygląda to następująco: w hangarze znajduje się oryginał samolotu Douglas C-47. Do samolotu zamocowali hydrauliczne podnośniki, dzięki czemu można symulować (w jakiejś mierze) jak czuł się żołnierz lecąc czymś takim na wojnie. Zamiast okien są ekrany, które pokazują jak wyglądało wszystko na zewnątrz, dodatkowo sztuczny dym itd. Nie jest to może jakieś zapierające dech w piersiach doświadczenie, ale bardzo fajnie zrobiona symulacja tamtejszych realiów. Cały samolot się rusza i trzęsie, wokół wszędzie odgłosy wybuchów. Dodatkowo dostajemy odprawę przed lotem pokazaną hologramem amerykańskiego żołnierza. Praktycznie jak w pierwszym odcinku Kompanii Braci.

W hangarze oczywiście całe mnóstwo innych wystaw, gdzie można zobaczyć najróżniejszy sprzęt – w tym słynne barki LCVP, którymi amerykańscy żołnierze podpłynęli do brzegu plaży Omaha.

Chyba największe wrażenie (oprócz samolotu) robi tutaj kawiarnia .. a w zasadzie to cały, oryginalny budynek przeniesiony żywcem do muzeum. A nawet nie przeniesiony, tylko cały hangar został osadzony w taki sposób, aby budynek kawiarni znalazł się w środku. Kawiarnia przeszła do historii dzięki słynnej pocztówce z wyzwolenia wioski Carental.

Podsumowując: jedno z lepszych muzeum jakie widzieliśmy, mnóstwo ciekawych rzeczy do obejrzenia robiących naprawdę niezłe wrażenie. Czasowo zajmie kilka dobrych godzin.

Amerykański cmentarz wojskowy

Druga atrakcja na liście – jedziemy (od muzeum) około pół godziny na wschód (TUTAJ). Słynny, amerykański cmentarz, gdzie pochowanych jest prawie 10 tysięcy żołnierzy, którzy polegli w Normandii. Tutaj można zobaczyć nie tylko groby, ale całe mauzoleum, pomniki, miejsca pamięci oraz jeszcze jedne muzeum (tym razem mniejsze). Amerykanie doskonale wiedzą jak upamiętniać takie wydarzenia.

Przed cmentarzem mamy dostępny potężny parking – ale i tak może być problem ze znalezieniem wolnego miejsca. Turystów tutaj jest bardzo dużo, zwłaszcza zza oceanu. Przejście całości i zobaczenie wszystkiego co można zajmie około 1 – 2 godziny. Nie warto nic pomijać.

Kaplica (na środku cmentarza) jest nie do podrobienia. Na jej suficie możemy zobaczyć majestatyczną mozaikę z 1953 roku wykonaną z około pół miliona płytek. Przedstawia żołnierza, którego błogosławi Kolumbia (królowa Wolności), a po drugiej stronie tego samego żołnierza, który odszedł. Jest to chyba najlepsza tego typu dekoracja jaką widzieliśmy. Na zdjęciu nie robi to takiego wrażenia jak w rzeczywistości .. poza tym nie udało mi się uchwycić w całości, bo nie dało się wejść do kaplicy w pełnym tego słowa znaczeniu.

Plaża Omaha

Po obejściu cmentarza nie mogło zabraknąć najbardziej znanego miejsca D-day, czyli plaża Omaha. To właśnie tutaj miał miejsce desant wojsk amerykańskich – coś co można zobaczyć na początku filmu Szeregowiec Ryan. Autem najlepiej podjechać na parking tuż przy plaży – trasa poniżej (dojazd zajmie około 10 minut).

 

Na miejscu wygląda to jak .. normalna plaża. Po samym wyglądzie okolicy na pewno byśmy nie poznali. To co tutaj się działo upamiętnia ogromny monument oraz flagi państw alianckich – w tym Polski!

Piasek i dno przypomina to co jest nad Bałtykiem – piaszczyste i bez kamieni. Można się bez problemu kąpać i wchodzić daleko do wody. Jedyna różnica – tutaj jest pełno krabów i innych tego typu stworzeń, których zapach czuć nosem. Owoce morza same wypływają z falą.