Witajcie w czwartym dniu zwiedzania wyspy Bornholm. Dzisiaj będzie tylko jeden spacer szlakiem – ale za to porządnym! Obejdziemy pieszo konkretny odcinek w zachodniej części wyspy mijając po drodze nie jedną atrakcję.
Ten wątek to część większego przewodnika po Bornholmie. Jeśli nie czytałeś wstępu – to zapraszam TUTAJ.
Zaczynamy od miejsca, które nazywa się Jons Kapel. Ale pierw trzeba gdzieś zaparkować. Praktycznie jedyna opcja to jest darmowy parking pośrodku niczego, który zaznaczyłem tutaj:
Tak to wygląda na miejscu:
Od parkingu trzeba iść niepozorną ścieżką zaraz przy polu w kierunku morza. Najlepiej kierować się znakami na Jons Kapel.
Gdy dojdziemy do szlaku pieszego, który idzie równolegle z wybrzeżem – należy kierować się na prawo (jak na zdjęciu powyżej). Po kilkudziesięciu metrach dojdziemy do pierwszej atrakcji – wspomnianego już Jons Kapel. Jest to nic innego jak skała przy klifowa w kształcie poduszki. Nazwa tego miejsca pochodzi od legendy, wg której pewien przybysz osiedlił się w pobliskiej jaskini i zapraszał tubylców na nauki biblii.
Aby się dostać do Jons Kapel trzeba zejść po dość długich schodach. Nie ma innej drogi powrotu, więc tymi schodami trzeba później wrócić. Jeśli macie ze sobą jakieś ciężary w plecakach, to te najlepiej zostawić przed schodami. Nie ma obaw, że tutaj ktoś cokolwiek ukradnie.
Schodów jest trochę do pokonania. Na dole możemy zobaczyć klify oraz wspomnianą skałę. Nie ma tu wiele chodzenia – wszystko zajmie max 15 minut. A tak wygląda to miejsce z drona:
Będąc z dziećmi trzeba nieco uważać – tutaj co chwila mamy do czynienia z wielkimi głazami oraz falami, które o nie uderzają. Przejścia są dość ostre – wszystko po ślizgich kamieniach.
Po powrocie schodami do góry kierujemy się dalej szlakiem pieszym, który wiedzie nad klifem. Do przejścia jest około 5km relatywnie łatwą i bardzo atrakcyjną trasą. Naszym celem będzie dojście do wodospadu Pissebækken.
Szlak składa się z małej, piaszczystej ścieżki. Częściowo idzie się w pełnym słońcu, a czasami przez las lub zagajniki. Po lewej stronie non-stop jest widoczne morze. Przypomina to trochę szlaki w Cinque Terre we Włoszech, które obeszliśmy już jakiś czas temu (Link do opisu – TUTAJ). Po drodze mija się dużo wzniesień i zakrętów. Przejście tego potrwa chwile.
W końcu dojdziecie do wyrobisk skalnych, gdzie trzeba przejść po metalowym moście. Ten jest zawieszony nad drogą dość wysoko.
Od mostu do punktu docelowego to jest już bliżej jak dalej. Szlak nasz schodzi do miasteczka Vang, gdzie można chwilę odpocząć w tutejszych kawiarniach. Gdzie jest zatem wspomniany wodospad? Ano kilkaset metrów za miasteczkiem, tuż nad wodą. Przejść tam można najlepiej plażą (kamienistą). Punkt docelowy na mapie – poniżej.
Wodospad Pissebækken nie jest bardzo spektakularny – raczej powoli spadający strumyczek z klifu. Niemniej jednak wygląda to wszystko bardzo przyjemnie.
I w tym miejscu kończy się nasza wyprawa. Pozostaje jedna kwestia – jak wrócić do auta zaparkowanego przy Jons Kapel? W końcu był to szlak cały czas w jedną stronę. Oczywiście zawsze można wrócić tą samą drogą – ale będzie to bardzo męczące z uwagi na liczne wzniesienia. Istnieje jeszcze jedna, alternatywna trasa – ścieżka rowerowa, w miarę równoległa do naszego szlaku – i to bez jakiś dużych wzniesień. Można jej użyć i po prostu przejść na piechotę w stronę auta. Poniżej na mapie zaznaczyłem trasę – jest to jakieś 3 km spaceru po płaskim (w miarę) asfalcie, bez żadnych widoczków.
Najlepiej być tutaj na dwa auta – jedno zostawić na początku trasy, a drugie na końcu. W przeciwnym wypadku trzeba wracać piechotą ścieżką rowerową. Być może jest jakiś autobus, ale my mieliśmy jeszcze trochę pary na ten spacerek powrotny.
Długość trasy
w jedną stronę około 5km – a jeszcze trzeba jakoś wrócić
Czas przejścia
co najmniej 3 godziny
Stopień trudności
umiarkowanie łatwe
Z dziećmi?
tak, choć muszą być nieco przyzwyczajone
Z wózkiem?
nie
Zostaw nam komentarz