Tak jak Polska ma swoje Zakopane, tak Niemcy mają swoje Berchtesgaden w Górnej Bawarii. Słowo „górna” w nazwie oznacza wyżej w górach – podobnie jak to ma miejsce ze Śląskiem, górny jest na południu a dolny na północy. Bawaria jest najbogatszym regionem Niemiec nie tylko ekonomicznie ale i też turystycznie. Można tu przyjechać na wiele tygodni i się nie nudzić. Liczba atrakcji jest ogromna – szlaki, szczyty, wąwozy, jeziora, kolejki górskie, wyciągi, miasteczka, festyny piwne itd – wymieniać można długo. Wszystko tu jest zrobione jak Niemcy lubią – na majstersztyk. W tym temacie opisałem jedynie jedną z wielu tutejszych atrakcji.
Górna Bawaria to rejon silnie górzysty. Pomiędzy górami leży właśnie Königssee, czyli Jezioro Królewskie o bardzo specyficznym, zielonkawym kolorze wody. Jezioro jest dość duże o podłużnym kształcie – ma około 7 km długości. Wzdłuż jeziora regularnie kursują łodzie, które zabierają turystów z części turystycznej miasta na drugi koniec jeziora. Przystanek początkowy nazywa się tak jak nazwa jeziora, Königssee, a końcowy – Salet. Bilety kupuje się zaraz przy miejscu cumowania.
Wszystkie łodzie mają taki sam wygląd i są zasilane elektrycznie – są całkowicie bezdźwięczne. Jest to wymóg parku narodowego, który zabrania używania sprzętu motorowego na tych wodach, w ramach ochrony przyrody.
Czas dopłynięcia na drugi koniec jeziora trwa ponad godzinę czasu. Jest on bardzo relaksujący, z widokami na góry, które otaczają jezioro. Podczas rejsu pan opowiada o całym regionie (po niemiecku i angielsku). W pewnym momencie łódź zatrzymuje się, kapitan wyjmuje trąbkę i zaczyna grać. Efekt jest taki, że dźwięk trąbki odbija się od gór i wraca – całkiem niezłe. Woda w tym jeziorze ma kolor chyba niespotykany nigdzie indziej – całkowicie zielony.
Mniej więcej w połowie drugi ma miejsce stacja pośrednia – St. Bartholoma z bardzo malowniczym kościołem. Można sobie tu wysiąść i obejrzeć miejsce dokładniej (opcjonalnie). Chodzi o to, że w cenie biletu możemy wysiadać na stacjach pośrednich i wsiadać do następnych łodzi jak nam się tylko podoba.
Ze stacji końcowej Salet prowadzi jedna ścieżka dalej w góry. Szlak ten jest bardzo krótki i łączy jezioro Königssee z innym, Obersee. Na mapie wygląda to tak:
Jest to dziecinnie prosty odcinek po płaskim terenie o długości mniejszej niż 1 kilometr – naprawdę ze świecą szukać łatwiejszej trasy w górach. Odcinek jest bardzo malowniczy z efektami dźwiękowymi (tutejsze krowy mają poprzyczepiane dzwonki). Wszystko to wygląda jak wyjęte prosto z reklamy czekolady Milka.
Na końcu dochodzimy do miejsca, gdzie zaczyna się jezioro Obersee – i jest to w ogóle jedno z najbardziej malowniczych miejsc jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Krajobraz wygląda jak wyjęty prosto spod photoshop-a. Wszystko odbija się w tafli wody, czystej jak tylko można. Ciężko to pisać, ale nasze Morskie Oko chowa się.
Tu skończyła się nasza wyprawa – z uwagi na brak czasu, nad czym ubolewam. Warto jednak iść dalej szlakiem. Po obejściu jeziora dojdziemy do miejsca, gdzie ma źródło wodospad Röthbachfall. Jest to najwyższy wodospad w Niemczech (wysokość pionowa to 470 metrów!!!). Żałuje, że nie zarezerwowaliśmy sobie więcej czasu na to miejsce, bo tu naprawdę szczena opada. Najlepiej wypłynąć łódką z samego rana i wrócić po południu.
Długość trasy
odcinki piechotą poniżej kilometra
Czas przejścia
łącznie pół dnia
Stopień trudności
bardzo łatwe
Z dziećmi?
tak
Z wózkiem?
raczej da radę
Zostaw nam komentarz